Makijaż naturalny 26.06.2020
Zajmuję się makijażem od 12 lat. Przez ten czas wiele się zmieniło w tej dziedzinie. Przybyło wizażystek, tutoriali, kosmetyków, firm kosmetycznych… Czy to kwestia mody i trendów czy świadomości siebie i wyniku dbania o urodę? Czym jest ten cały makijaż, że zrobił tyle hałasu? Że stał się niezbędnym elementem prawie każdej kobiety do wielkiego wyjścia a nawet na co dzień?
Firmy kosmetyczne prześcigają się w produkowaniu coraz to nowych produktów. Jest ich tak wiele, że ciężko się połapać i wybrać coś dla siebie. Jakość kosmetyków coraz bardziej rośnie. Sam mejkap też bardzo ewoluuje. Jaki jest jego sekret? Co nam daje takiego, że poświęcamy swój czas, pieniądze i nakładamy codziennie kolejne warstwy produktów?
12 lat temu nie wyszłabym bez makijażu wyrzucić śmieci. Jak odkryłam, że istnieje coś takiego jak podkład i mogę zakryć moje czerwone poliki stał się on niezbędnym elementem mojego życia. Nie dostrzegałam, że komuś to się może podobać. Ja się tego wstydziłam. Pewnie miałam więcej „spraw” do ukrycia, a taki mejkap dawał mi chyba poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie.
Teraz mam zupełnie inną świadomość siebie. Nieustannie nad sobą pracuję i rozwijam się. Stawiam czoło ukrytym emocjom, wyciągam traumy na powierzchnie i pytam co chcą mi powiedzieć. Zostaje coraz mniej do ukrycia. Akceptacja, świadomość i miłość do siebie rośnie. A wraz z nim zamiłowanie do naturalności, prawdy i wewnętrznego piękna.
Teoretycznie „maski” są już nie potrzebne. Maluję się coraz delikatniej, tylko to co wg mnie trzeba. Moja cera jest w znacznie lepszej kondycji niż kiedyś, bo lepiej się odżywiam, ale nadal mam wiele przebarwień itd. Nie przeszkadza mi to, akceptuję siebie.
Mimo wszystko zauważyłam, że dopiero po nałożeniu mejkapu (tego bardzo podstawowego) czuję się gotowa na nowy dzień. Przychodzi wtedy energia, oczy się „otwierają”, skóra jest bardziej świeża (makijaż zatrzymuje u mnie wydzielanie sebum czy pocenie się). Kilka drobnych trików pozwala mi wyglądać dużo lepiej. Lekkie rozświetlenie tu i ówdzie dodaje świeżości. Cień tam gdzie trzeba dodaje trójwymiaru. Pół kreski na mojej opadającej powiece powiększa mi optycznie oko. Róż dodaje świeżości. Brwi – bez brwi wyglądam słabo, a że naturalnie są blond to ich nie widać… Wolę też nie widzieć cieni pod oczami. Poza tym mam ochronę przed powstawaniem kolejnych przebarwień od słońca (SPF w produktach) czy przed zanieczyszczeniami powietrza. No robi robotę ten cały mejkap ;).
Nie lubię sztuczności, tapety, efektu maski, zmiany twarzy nie do poznania, więc tego nie robię. Robię za to naturalne makijaże podkreślające urodę. To niesamowite jak potrafią zmienić nasze poczucie pewności siebie, nastawienie do siebie i do całego dnia, a nawet życia w niektórych przypadkach. Cieszę się, że znam się na tej sztuce i mogę ją przekazywać dalej i dawać Wam radość i miłe emocje. Wiele z Was wie, że wzruszam się razem z Wami jak patrzycie w lusterko. Ta wymiana energii daje mi motywację by robić to dalej dla Was. Dziękuję, że mnie inspirujecie <3.
Makijaż to fenomenalne narzędzie i warto z niego mądrze korzystać. Chciałabym jednak zaapelować by był tylko dodatkiem. Najważniejsza jest miłość i akceptacja siebie. Wewnętrzne światło i uśmiech to najlepszy „makijaż” a ten zewnętrzny niech będzie wisienką na torcie 🙂
Pozdrawiam i życzę Wam pięknego dnia <3
PS. Jeśli chcesz nauczyć się makijażu upiększającego dla Twojego typu urody, zapraszam na indywidualne warsztaty makijażu od podstaw.